Wszystko, czego potrzebujesz, masz w sobie
Osoby z wysoką wrażliwością silniej odczuwają stresy, są wrażliwe na ból i nieustannie wszystko analizują. Czy to ich słabość, czy moc – tłumaczy Magda Danilos, filozof i dyplomowany coach rozwoju osobistego.
Czym dla Ciebie jest wrażliwość?
Przez wiele lat różnie myślałam na temat wrażliwości, dziś zdecydowanie odpowiadam, że jest to moc. Przez większość życia moje przekonanie o wrażliwości było bardzo niewspierające. Do 34. roku życia byłam przeświadczona, że wysoka wrażliwość jest cechą, która mi utrudnia życie i powoduje, że w różnych sytuacjach bardziej niż inni przeżywam, analizuje. To „bardziej” w moim przekonaniu wcale nie oznaczało „lepiej”, tylko „mocniej”, czyli „gorzej”. W pewnym momencie dotarło do mnie, że świat potrzebuje inności w dobrym tego słowa znaczeniu. W jednej z książek Elaine Aron, amerykańskiej psycholog klinicznej, która dziesiątki lat swojej kariery zawodowej poświęciła badaniu i opisywaniu wysokiej wrażliwości, pojawiła się bardzo ciekawa opowieść. Dotyczyła ona roli osoby wysoko wrażliwej w prehistorycznym plemieniu. Zgodnie z przywołaną przez Elaine historią, plemię, które siedziało w jaskini przy ognisku jakieś 30-40 tysięcy lat temu i zajęte było przygotowaniem posiłku, a następnie jego konsumpcją, nie było w stanie zauważyć, że pod wpływem rozchodzących się w powietrzu zapachów, wokół jaskini zaczęły gromadzić się dzikie zwierzęta. To właśnie osoba wrażliwa była tym członkiem społeczności, który jako pierwszy wychwycił nadciągające zagrożenie. Stanęła w roli stróża, który zaalarmuje całe plemię i tym samym uchroni je przed niebezpieczeństwem. Zanim przeczytałam tę historię, nie do końca byłam w stanie zrozumieć sens swojej inności. Gdy zgłębiałam ten temat zdałam sobie sprawę, że jest niemal niewyobrażalne, by na świecie nie było wysoko wrażliwych terapeutów, księży, artystów czy lekarzy. Dziś, gdy przyglądam się sobie i innym osobom wysoko wrażliwym zauważam, że dysponujemy cechami zarówno negatywnymi, jak i pozytywnymi – natomiast z perspektywy osoby świadomie korzystającej z dobrodziejstw, jakie niesie wrażliwość mogę przyznać, że pozytywne cechy przeważają nad negatywnymi.
Opowiedz, jak wyglądała Twoja transformacja od życia z nieuświadomioną wysoką wrażliwością do życia w wysokiej samoświadomości, w której potrafisz zarządzać swoimi zasobami?
Moment, w którym zorientowałam się, że jestem wysoko wrażliwa był nie tyle trudny, co uwalniający. Moja transformacja dokonała się pod wpływem filmu, który na YouTube opublikowała terapeutka i coach Magdalena Szpilka. Kilka dni po obejrzeniu tego filmu najważniejszym odkryciem było dla mnie to, że w tym, jak się czuję nie jestem sama. W czasie, gdy rozpoznałam u siebie wysoką wrażliwość, byłam już w procesie terapii i moje odkrycie wniosłam do spotkań z terapeutką, co ostatecznie mocno przyspieszyło mój rozwój. Praca z wrażliwością rozpoczyna się od pracy nad zmianą przekonań.
A jakie przekonania mają osoby wrażliwe i co o sobie myślą?
Najczęściej spotykam się z takim przekonaniem, że wrażliwość jest słabością. Inne popularne przekonania mogą dotyczyć przeżywania emocji. Jako osoby wysoko wrażliwe mocno przeżywamy emocje i często się przebodźcowujemy emocjonalnie – w związku z tym jest dużo przekonań, takich jak: „nie wolno płakać”, „nie wolno się złościć”. Złość i smutek traktowane są wtedy jako złe i niepożądane emocje. Wiele przekonań dotyczy też wstydu i niewystarczalności względem świata – te przekonania są znacznie silniejsze u osób wrażliwych. Początek budowania się tych przekonań zaczyna się już w dzieciństwie, ponieważ wrażliwe dzieci są często wytykane palcami, nazywane beksą, histerykiem, co tylko umacnia je w przekonaniu, że nie pasują do świata. Właśnie dlatego ja używam słowa „inność”, ponieważ osoby wrażliwe czują się inne, odstające od reszty. Jako mała, wysoko wrażliwa dziewczynka wolałam spędzać wolny czas blisko natury, wśród kwiatów, motyli, podczas gdy moi rówieśnicy godzinami bawili się ze sobą w różne gry i zabawy w grupie. Dla mnie spotkania z naturą były sposobem na regulowanie moich emocji i były ciekawszą alternatywą dla zabaw, w których mogłam oberwać piłką i doświadczyć fizycznego bólu.
Jaki związek wrażliwość ma z odwagą, na temat której jest Twoja kolejna książka?
Jestem przekonana, że aby dobrze zadbać o swoje potrzeby, muszę być odważna, by najpierw nazwać swoje potrzeby, a potem odważnie zakomunikować je światu. Jeśli chodzi o odwagę, to w tym temacie od lat mam swoją mentorkę – Brené Brown, która pracując na Uniwersytecie Houston w Teksasie bada zarówno odwagę, jak i wstyd oraz wrażliwość. W swoich badaniach Brené odkryła, że odwaga jest bezpośrednio powiązana z wrażliwością i że bez wrażliwości nie da się być odważnym. Amerykanka w swojej pracy podaje nowe określenie, które w jej przekonaniu oddaje wrażliwość i jest to umiejętność odsłaniania siebie przed światem. Wrażliwa osoba odsłania się na działanie świata, ponieważ jej skóra jest dużo cieńsza, więc odbieranie wszelkich bodźców zewnętrznych jest bardziej intensywne, a często dotkliwe, niekomfortowe.
Skoro już o tym mówimy, o delikatności i cienkiej skórze, to może zdradzisz nam, dlaczego wybrałaś meduzę jako swoje zwierzę mocy, o czym wspominasz też na swoim blogu?
Meduza na pierwszy rzut oka wydaje się krucha, delikatna, z drugiej strony boimy się jej, bo może być niebezpieczna. Dla mnie to zwierzę jest piękne i majestatyczne w swoim spokoju – potrafi poruszać się w wodzie z gracją, bez względu na panujące okoliczności i dodatkowo, gdy mu się dobrze przyjrzymy, wygląda jakby świeciło od środka. Meduza ma w sobie trzy elementy: wewnętrzną siłę, spokój i światło. Bez względu na panujące dookoła okoliczności, to my możemy zdecydować o tym, jaką postawę obierzemy w stosunku do świata. Mamy w sobie zarówno moc, jak i wrażliwość. Meduza jest przykładem zwierzęcia, które jest delikatne, subtelne – ale właśnie to staje się jej siłą. Wiele osób pyta mnie często, jak to jest, że z jednej strony potrafię być wrażliwa, a z drugiej – w pewnych sytuacjach bardzo odważna, silna. Uważam, że wrażliwość może zasilać i uzupełniać pewność siebie, wysokie poczucie własnej wartości pod warunkiem, że mamy o tych cechach odpowiednie przekonania i potrafimy świadomie korzystać z własnych zasobów.
Gdy już rozpoznamy w sobie cechy osoby wysoko wrażliwej, to czy możemy sobie pomóc, żeby było nam z tą cechą łatwiej żyć?
Kluczową rzeczą w odkrywaniu wrażliwości jest wnoszenie świadomości dotyczącej samego siebie w różne obszary życia. Dwa ważne pytania, które ja bardzo często zadaję w swoim życiu zawodowym, to: „czego ty teraz potrzebujesz” oraz „co jest we mnie żywe” – te pytania odnoszą się bardzo do „tu i teraz” oraz do tego, że każdego dnia możemy czuć się inaczej i potrzebować czegoś innego. Gdy dowiedziałam się o swojej wrażliwości, to było to dla mnie jak uzyskanie instrukcji obsługi do samej siebie. Zrozumiałam, że ważne jest, by obserwować siebie w różnych sytuacjach, tzn. w środowisku zawodowym, domowym, gdy jestem sam/sama. W dbaniu o siebie warto pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy – wszystko, czego potrzebujemy, mamy już w sobie. Pewna irańska przypowieść mówi o tym, że bogowie chcieli kiedyś ukryć przed ludźmi największy skarb na świecie. Rozważali, czy ten skarb zakopać, ukryć na dnie oceanu, ostatecznie zdecydowali, by ukryć go w środku człowieka, ponieważ wtedy najtrudniej będzie go ludziom odnaleźć. Ta przypowieść pokazuje, że od dziecka jesteśmy uczeni kierowania wszelkiej uwagi na zewnątrz – nie na siebie, ale na innych ludzi, na dobra materialne i inne dobrodziejstwa tego świata. Dopiero po czasie orientujemy się, że takie działanie nie daje nam tego, czego pragniemy.
Zanim poznałam wrażliwość, pytanie: „co ja teraz przeżywam” wydawało mi się absurdalne i dość przerażające, ponieważ analizowanie emocji wymagało zaglądania w moje stany wewnętrzne. W związku z tym przez wiele lat robiłam wszystko, by zagłuszyć własne myśli i emocje – pracą, ciągłym byciem zajętą, mediami społecznościowymi, masą tzw. odciągaczy. Przez wiele lat uciekałam przed tym, co przeżywam. Dziś już nie jestem odcięta od emocji i przez to też dużo bardziej szczęśliwa oraz spełniona.
A czy w pomaganiu sobie może nam też pomóc natura?
Zdecydowanie tak. Szukając regulowania emocji i wewnętrznej harmonii, warto wrócić do bliskiego kontaktu z naturą i praktykować uważność podczas spaceru w lesie czy w parku. Sama mieszkam blisko lasu i staram się chodzić na regularne spacery – praktykuję w ten sposób znane w kulturze japońskiej „shinrin yoku”, czyli kąpiele leśne. Takie aktywne i mocno zakorzeniające nas w chwili obecnej działania w stylu self-care pozwalają mi ukoić zmysły, pracować nad świadomym oddechem i wracać do siebie, do czego gorąco zachęcam wszystkich czytelników magazynu „Natura”.