W sierpniu spójrz w niebo. Będzie pięknie. Czeka nas noc spadających gwiazd. Wydarzy się to dokładnie w nocy z 12 na 13 sierpnia. Wyjątkowe zjawisko najlepiej obserwować z dala od miasta oraz wysokich budynków. Spadać będą Perseidy. Najbardziej widoczne powinny być w drugiej połowie nocy i tuż przed wschodem słońca. Będziemy mogli zobaczyć je gołym okiem i nie musimy wcale być astronomami.

Perseidy nazywane są inaczej „łzami świętego Wawrzyńca”. Ma to związek z czasem, kiedy możemy oglądać je na niebie. 10 sierpnia obchodzimy dzień męczeńskiej śmierci świętego Wawrzyńca. Nazwa Perseidy pochodzi od miejsca, z którego wydają się nadlatywać meteory. Chodzi o gwiazdę „η Persei” w gwiazdozbiorze Perseusza. Dla obserwatora z naszego kraju w nocy z 12 na 13 sierpnia będzie się ona znajdować na północnym wschodzie. Patrzmy więc w tę stronę.

Sto spadających gwiazd na godzinę

Żeby zobaczyć spadające gwiazdy, najlepiej wyjechać w plener, na wieś, daleko od bloków i wieżowców. Ważne, by nie było zbędnego oświetlenia wytwarzanego przez ludzi. W nocy z 12 na 13 sierpnia Księżyc będzie świecił z ok. 40 proc. swojej maksymalnej jasności. Jeśli nie mamy możliwości wyjechać z miasta, Centrum Nauki Kopernik przeprowadzi transmisję online z tego wydarzenia. Będzie można zobaczyć w swoim telefonie lub tablecie, jak wyglądają Perseidy z różnych miejsc w kraju i na świecie. Na pewno będzie zjawiskowo.

Perseidy to jeden z najbardziej efektownych rojów meteorów pojawiających się na niebie. Związane są z kometą 109P/Swift-Tuttle. Zostawia ona na swojej drodze drobinki pyłu widowiskowo spalającego się w atmosferze ziemskiej. Jeśli znajdziemy właściwe miejsce do obserwacji, możemy zobaczyć nawet ponad sto spadających gwiazd na godzinę. To więcej niż jedna na minutę. Warto więc odpowiednio przygotować się na tę wyjątkową noc.

Świecący ślad

Ze zjawiskiem spadających gwiazd wiąże się wiele legend. Nasi przodkowie bali się ich, bo nie wiedzieli, co się może wydarzyć. Dlatego składali w tym czasie ofiary.

Dziś wiadomo, że meteor, czyli spadająca gwiazda, ma niewiele wspólnego z gwiazdami. Jego źródłem jest meteoroid, czyli skalna drobina. Wpadła ona w ziemską atmosferę i w trakcie przelotu przez nią wytworzyła świecący ślad, który możemy zauważyć. Zdecydowana większość meteoroidów niszczy się w atmosferze. Nie dolatują do Ziemi. Jeśli jednak skała jest tak duża, że przetrwa lot, to po upadku na naszą planetę nazywana jest meteorytem.

Zanieczyszczenie świetlne zasłania niebo

Spadające gwiazdy trudno obserwować w miastach ze względu na sztuczne światło. Jest to coraz poważniejszy problem. Oczywiście to dobrze, że miasta są nocą oświetlone. Dzięki temu na ulicach jest bezpieczniej i możemy wychodzić z mieszkań po zmroku. Problemem jest nadmiar sztucznego światła i rozproszenie go w nieodpowiednich kierunkach. Podświetlane są przecież także wystawy sklepowe, budynki i bilbordy reklamowe. Niestety, często nieprawidłowo. Gdyby tzw. wiązka światła była skierowana wyłącznie na konkretny obiekt, nie byłoby problemu. Często jednak zdarza się, że przy okazji oświetlane są także sąsiednie obszary, które w rzeczywistości wcale nie potrzebują dodatkowego światła. Nadmierne i nieodpowiednie używanie światła sztucznego to właśnie zanieczyszczenie światłem. Zaczyna przez nie znikać istotna część krajobrazu. Zanieczyszczenie świetlne to również marnowanie energii i pieniędzy. Szacuje się, że tylko w Europie na oświetlenie punktów, w których światło nie jest potrzebne, marnuje się 1700 mln euro rocznie.

Nie zobaczysz drogi mlecznej z europejskiego miasta

Zjawisko zanieczyszczenia świetlnego zaczęli badać astronomowie w latach 70. ubiegłego wieku. Zauważyli, że nad obszarami zamieszkanymi przez ludzi tworzy się łuna świetlna. Przyćmiewa ona gwiazdy i utrudnia obserwacje astronomiczne. Dlatego właśnie z żadnego europejskiego miasta nie zobaczymy na przykład drogi mlecznej.

Zanieczyszczenie świetlne ma wpływ na środowisko oraz zdrowie ludzi, zwierząt i roślin. Potwierdzają to badania naukowe. Każdy organizm ma zegar biologiczny. U człowieka reguluje go głównie światło słoneczne. Dzięki temu rano wytwarzany jest kortyzol, czyli hormon odpowiedzialny za dzienną aktywność. Natomiast wieczorem jego miejsce zajmuje melatonina, czyli hormon snu. Sztuczne światło zaburza ten proces. Stąd bierze się bezsenność i problemy z zasypianiem. Poza tym, jeśli za długo przebywamy w świetle dziennym lub sztucznym, możemy szybciej zachorować na depresję. Za kołem podbiegunowym w Finlandii przeprowadzono nawet badania w tym kierunku. Latem słońce świeci tam przez całą dobę, a zimą ciągle jest ciemno. Okazało się, że najwięcej samobójstw popełniono podczas dnia polarnego.

Zbyt duża dawka światła pogarsza też nasz wzrok. Chodzi tu przede wszystkim o niebieskie światło o najkrótszej długości fali. Rozprasza się ona naszym oku i pogarsza jakość widzenia.

Sztuczne światło zabija salamandry, ptaki i żółwie

Przez zanieczyszczenie świetlne cierpią salamandry. Nie wiedzą o co chodzi, kiedy widzą w nocy światło. Czują się przez to zagubione. Nie wiedzą na przykład, kiedy udać się na polowanie. Przez to giną z głodu albo są niedożywione. Cierpią też ptaki wędrowne. Jedne próbują omijać oświetlone miasta podczas swoich wędrówek, inne, zwabione przez światło, trafiają do pułapki, z której nie potrafią się wydostać. Wpadają przez to na budynki lub na siebie nawzajem. Sztuczne światło szkodzi też żółwiom morskim. Ich młode wylęgają się nocą na plaży. Gdy wydostaną się ze skorupki, kierują się w stronę światła. Kiedyś wskazywało ono na plaży drogę do Księżyca lub gwiazd odbijających się w wodzie. Dzisiaj, gdy oświetlone są promenady czy nadmorskie bary, żółwie zamiast do morza idą się w inną stronę. Zdychają przez to z wycieńczenia lub zjadają je nadmorskie drapieżniki.

Weźmy przykład z Teneryfy i Florydy

Niemożliwe jest dziś całkowite zrezygnowanie ze sztucznego światła. Ale można wiele w tej kwestii zmienić. Warto na przykład wymienić oprawy oświetleniowe. Można wybrać takie, które nie będą emitować rozproszonego we wszystkich kierunkach światła, ale oświetlać tylko określone miejsce, na przykład ulicę czy chodnik.

Zmniejszyć można też natężenie światła emitowanego przez miejskie latarnie. Warto wziąć tu przykład z hiszpańskiej Teneryfy. Przy chodnikach nie ma tam bardzo jasnego światła, ale ciepłe, o niewielkiej intensywności. Między innymi przez to wyspa słynie z doskonałych warunków do obserwacji astronomicznych.

Zanieczyszczenie światłem ograniczają także czujniki ruchu. Oświetlają one jedynie te miejsca, w których akurat ktoś się pojawi. Tu przykładem są kurorty na Florydzie. Dzięki czujnikom ruchu nocą na plaży nie jest już tak jasno, a żółwie morskie mają zapewnione dobre warunki do życia.