Egzotyczne rytuały w domowym zaciszu
Domowa pielęgnacja wcale nie musi przynosić gorszych efektów od profesjonalnej, wykonanej w salonie kosmetycznym. Kluczową rolę odgrywa dobór odpowiednich kosmetyków. Warto czerpać inspirację z rytuałów popularnych w Turcji, Indiach i na Bliskim Wschodzie.
Pandemia COVID-19 wiele zmieniła, jeżeli chodzi o nasze codzienne przyzwyczajenia. Lockdown sprawił, że wiele osób przekonało się do domowej pielęgnacji, podobnie jak do przygotowywania posiłków w domu i pracy zdalnej. Po otwarciu salonów kosmetycznych część osób wróciła do swoich przyzwyczajeń, a część ograniczyła wizyty u kosmetyczki na rzecz domowych rytuałów. Przeglądając fora internetowe o tematyce kosmetycznej, można dostrzec zainteresowanie egzotycznymi zabiegami pielęgnacyjnymi. Na topie są szczególnie trzy: hammam, pielęgnacja ajurwedyjska oraz rytuały z Bliskiego Wschodu, szczególnie wykorzystujące minerały z Morza Martwego.
Siła letniego gorąca
Hammam to słowo zaczerpnięte z języka tureckiego, oznaczające turecką łaźnię parową. Jednakże arabski filozof i leksykograf Ibn Sida uważa, że określenie pochodzi od słowa al-ḥamīm, oznaczającego siłę letniego gorąca. Bez względu na etymologię, hamman to pomieszczenie wyłożone marmurem i wypełnione wilgotnym powietrzem, w którym temperatura wynosi 40-50 stopni Celsjusza. Nadrzędnym celem korzystania z tureckiej łaźni jest oczyszczenie ciała i duszy. Rytuał hamman składa się z czterech etapów i tym różni się od klasycznej łaźni rzymskiej.
W pierwszym etapie wchodzimy do hamman. Samo przebywanie w łaźni parowej sprawia, że naskórek staje się miękki, a ujścia gruczołów łojowych otwierają się, co sprzyja usuwaniu toksyn z organizmu. Ponadto ciepło przynosi ukojenie zmęczonym mięśniom. Drugi etap to oczyszczenie skóry za pomocą szorstkiej rękawicy Kessa i mydlanej piany. Co istotne, niezbędne jest mydło wytwarzane z czarnych oliwek oraz oliwy, które posiada właściwości nawilżające oraz peelingujące. Ta część zabiegu nie tylko pomoże pozbyć się martwego naskórka, ale także poprawi mikrokrążenie. Trzeci etap to nałożenie na skórę glinki, zawierającej krzemian magnezu, która dogłębnie oczyszcza, ale także wygładza. Zwieńczeniem rytuału jest masaż olejkiem arganowym, który doskonale nawilża i odżywia skórę.
Nie trzeba jechać do Turcji, aby sprawdzić, jakie korzyści niesie ze sobą ten zabieg. Rytuał można wykonać u profesjonalisty. Bez problemu znajdziemy taką usługę w Polsce. Możemy też z powodzeniem przeprowadzić go w domowym zaciszu. Wiele firm kosmetycznych sprzedaje zestawy do domowej pielęgnacji, w skład których wchodzi rękawica Kessa, czarne mydło, glinka i olejek. Żeby wykonać zabieg we własnej łazience, wystarczy, że weźmiemy gorący prysznic lub zanurzymy się w wannie z ciepłą wodą, co zastąpi przebywanie w tureckiej łaźni. Kiedy pory w skórze się otworzą, wykonujemy masaż rękawicą, w czasie którego namydlamy ciało. Następnie aplikujemy glinkę, a po jej zmyciu masujemy się dołączonym do zestawu olejkiem.
Ajurwedyjska dosza
Tradycyjna medycyna indyjska ma co najmniej 5 tysięcy lat, ale nadal zaskakuje ludzi Zachodu. Okazuje się, że wiele założeń ajurwedy jest aktualnych do dzisiaj. Podobnie jak w przypadku hamman, ajurwedyjskie zabiegi pielęgnacyjne skupiają się na oczyszczaniu, nawilżaniu i odżywaniu. W Indiach do oczyszczania skóry wykorzystywany jest ubtan, czyli proszek, zawierający zmielone płatki kwiatów i zioła, z którego po dodaniu wody powstaje maseczka.
Hinduski nie wyobrażają sobie codziennej pielęgnacji bez olejów. Stosują je nie tylko do pielęgnacji twarzy i ciała, ale także włosów. Do masażu twarzy wybierają najczęściej olej sezamowy. Popularny jest także olej neem, czyli pozyskiwany z nasion miodli indyjskiej (drzewa rosnącego w suchych regionach Indii). Masaż olejkami nawilża skórę, dotlenia, poprawia ukrwienie, a do tego odżywia. Co istotne, w codziennej pielęgnacji Induski stosują tylko kosmetyki na bazie naturalnych składników, które nie zawierają sztucznych konserwantów i barwników.
W ajurwedyjskiej pielęgnacji kluczowe miejsce zajmuje dosza – energia skumulowana w ciele, które warunkuje osobowość, a także typ skóry. To ona dyktuje, jakich zabiegów upiększających potrzebujemy. Ajurweda wyróżnia trzy dosze. Vata to połączenie eteru i powietrza. Skóra osób z tą doszą charakteryzuje się przesuszeniem oraz skłonnością do przedwczesnego starzenia. Pitta jest mieszanką ognia i wody. W tym przypadku skórze dokuczają przebarwienia, piegi i naczynka. Kapha to połączenie ziemi i wody. Cerę osób z tą energią można rozpoznać po nadmiarze sebum.
Jeśli w ciele dominuje Vata, to wedle ajurwedy w codziennej pielęgnacji wskazane są odżywcze maseczki wykonane ze sproszkowanych migdałów oraz woda różana do tonizowania twarzy. Osoby z doszą Pitta powinny zaś stosować kosmetyki ze sproszkowanej czerwonej soczewicy i mąki ryżowej, a także płatków owsianych. Natomiast z doszą Kapha – produkty na bazie cytryny, lukrecji lub rozmarynu.
Skarby Jordanu
Morze Martwe to wyjątkowe miejsce na mapie świata. Położone jest w Dolinie Jordanu, czyli
najniższym punkcie na lądzie na całej kuli ziemskiej. Nie ma żadnego odpływu i jest tak zasolone, że nie żyją w nim żadne zwierzęta wodne. To wszystkie cechy sprawiają, że zawiera minerały o cennych właściwościach kosmetycznych. W Morzu Martwym występuje co najmniej 25 pierwiastków, które wykazują dobroczynny wpływ na skórę. Na dnie akwenu natomiast znajduje się czarne błoto wykorzystywane w celach leczniczych, między innymi na łuszczycę i cellulit.
Minerały oraz błoto z Morza Martwego od lat są wykorzystywane do produkcji kosmetyków, a niesłabnący popyt na te składniki kosmetyczne świadczy o ich wysokiej skuteczności. W domowych zaciszu warto przeprowadzić zabieg pielęgnacyjny u życiem kosmetyków, które zawierają w składzie skarby z pogranicza Jordanii i Izraela.