Czesi wiedzą, jak skutecznie walczyć ze smogiem. Wymyślili piwo, które ma oczyszczać powietrze z dwutlenku węgla, benzopirenu oraz drobinek kurzu. Nosi ono nazwę Pražský chodec, czyli praski pieszy. Tymczasem browary w Europie biją na alarm. W sklepach, pubach i restauracjach niedługo może zabraknąć piwa. Wszystko przez problemy z dwutlenkiem węgla. Jest to bardzo ważny związek chemiczny dla rynku spożywczego. W Niemczech już dostępnych jest o 70 procent mniej dwutlenku węgla niż miało to miejsce choćby rok wcześniej. Niedawno na sklepowych półkach brakowało cukru, oleju i papieru toaletowego. Niedługo może tak być z piwem.

Zamień auto na piwo

Piwo antysmogowe zaproponowały władze czeskiej Pragi. Żeby zadziałało, wystarczy wypić tylko jedną butelkę. Czesi słyną z zamiłowania do piwa, a ruch samochodowy w Pradze jest największym źródłem smogu. Dlatego miasto szuka różnych sposobów rozwiązania problemu zanieczyszczeń powietrza. Działanie piwa antysmogowego jest banalnie proste. Musimy postępować zgodnie z czeską instrukcją. Najpierw należy wypić jedno piwo, najlepiej z kolegami. Potem koniecznie trzeba zrezygnować z prowadzenia samochodu i wybrać tramwaj lub metro. Według prawa dopuszczalne stężenie alkoholu we krwi kierowcy wynosi 0,0 promila. Czesi są pod tym względem bardzo restrykcyjni. Jeśli grupa kolegów piwoszy zarejestruje się, to piwo może mieć za darmo. Płaci za to miasto Praga. Rozwiązanie jest oryginalne, ale przyjazne środowisku.

Trzeba usunąć rupiecie z dróg

Dla Czechów problemy zanieczyszczenia powietrza są niezwykle ważne. Politechnika w Pradze przeprowadziła na przykład eksperyment na ulicach miasta. Przy drogach ustawiono czujniki rejestrujące jakość powietrza i nagrywające przejeżdżające auta. Sam eksperyment trwał prawie tydzień, ale analiza wyników – kilka miesięcy. Okazało się, że wystarczy usunąć z dróg tylko 1 procent samochodów w najgorszym stanie technicznym, by z powietrza zniknęły dziesiątki procent zanieczyszczeń. Kolejne wnioski były równie ważne. Za połowę trucizn w powietrzu odpowiada 5 procent aut w kiepskiej kondycji, za 2/3 zaś – 10 procent. Wystarczy więc usunąć z miasta najstarsze i najgorsze samochody, aby oddychało się lepiej.

Może zabraknąć piwa

Warto brać przykład z Pragi i jak najczęściej zamieniać samochód na komunikację publiczną. Niestety, niedługo czeski pomysł z piwem może okazać się nierealny do zrealizowania. Niewykluczone, że w sklepach, restauracjach i pubach zabraknie tego złotego trunku.

Przez wysokie ceny gazu wstrzymano lub ograniczono produkcję nawozów. Ma to ogromny wpływ na branżę piwowarską. Efektem ubocznym produkcji nawozów jest dwutlenek węgla. Browary potrzebują go podczas rozlewu piwa. W samym procesie warzenia dwutlenek węgla pochodzi z naturalnego procesu fermentacji. Wtedy jest wytwarzany przez drożdże. Jednak dwutlenek węgla dostarczany z zewnątrz jest potrzebny do zapewnienia hermetyczności naczyń piwowarskich. Nie pozwala on na kontakt piwa z powietrzem podczas rozlewu trunku do puszek, butelek i beczek. Tlen powoduje zmiany jakościowe w piwie. Dlatego wtłacza się dwutlenek węgla. Chodzi o to, by piwo miało dobry smak i jakość. Do pustych puszek, butelek lub kegów na linii rozlewniczej wtłaczany jest dwutlenek węgla. W ten sposób  usuwane jest z nich powietrze, w którym jest tlen. Potem natychmiast wlewane jest piwo, a opakowania zamykane.

Drogi dwutlenek węgla

Jeśli sytuacja z dostępnością dwutlenku węgla nie zostanie uregulowana, jego brak poważnie zagrozi ciągłości rozlewu piwa. Problem dotyczy wszystkich browarów zarówno dużych, jak i mniejszych, rzemieślniczych. Zmagazynowane są niewielkie ilości dwutlenku węgla. W małych browarach zapasy wystarczają zaledwie na kilka tygodni.

Niepokojącym sygnałem dla branży piwowarskiej staje się także wzrost ceny dwutlenku węgla.  Jeśli jest dostępny, to kosztuje niemal dwa razy tyle co wcześniej.

Problemów związanych z brakiem dwutlenku węgla może być znacznie więcej. I obejmą one nie tylko branżę piwowarską. Kłopoty mogą mieć producenci innych napojów gazowanych, mięsa, produktów mlecznych, mrożonek i przetworów owocowo-warzywnych. Dwutlenek węgla ma bardzo szerokie zastosowanie. Wykorzystywany jest również w oczyszczalniach ścieków i przy uzdatnianiu wody.

Szef Polskiej Federacji Producentów Żywności zwraca uwagę na straty wynikające z ryzyka zepsucia produktów, które trzeba będzie wyrzucić. Są one liczone w miliardach złotych. Poza tym sam przestój na liniach produkcyjnych to ogromne koszty. Ich ponowne uruchomienie wymaga czasu. Nie dzieje się to z dnia na dzień.

Domowe piwo niezagrożone

Jeśli zabraknie piwa na sklepowych półkach, rozwiązaniem będzie przygotowanie go w domu. Problem braku dwutlenku węgla nie dotyczy bowiem osób, które produkują ten trunek na własny użytek. Piwo domowe najczęściej fermentowane jest w butelkach za pomocą cukru, który pobudza drożdże w młodym piwie do ponownej pracy i wytworzenia dwutlenku węgla.

Aby przygotować domowe piwo, potrzebujemy 3,5 kg ześrutowanego słodu, chmiel goryczkowy i aromatyczny oraz roztwór jodowy. Składniki oraz akcesoria do produkcji złotego trunku można kupić w sklepie piwowarskim.

Domowy browar musi być wyposażony w dwa fermentatory: jeden z filtratorem, a drugi z rurką fermentacyjną i pokrywką. Jest to specjalny pojemnik, w którym napój fermentuje. Fermentator powinien mieć szczelną przykrywkę. Potrzebujemy też termometru. Przyda się balingometr, czyli urządzenie, które określa stężenie cukru w danej substancji. Musimy kupić butelki, kapsle, wężyk do przelewania oraz kapslownicę.

Zrób to sam

Najpierw do dużego garnka wlewamy około 15 litrów wody i podgrzewamy ją do temperatury 65 stopni Celsjusza. Dodajemy wyśrutowany słód i dokładnie mieszamy. Zacier zostawiamy na pół godziny. Następnie wykonujemy próbę jodową, aby dowiedzieć się, czy w roztworze jest skrobia. Jedną łyżkę zacieru przekładamy na talerz i skrapiamy jodowym roztworem. Jeżeli zacier nie zabarwi się, to proces zacierania się skończył, jeśli zaś stanie się fioletowy, to znak, że w substancji znajduje się jeszcze skrobia.